przy-ziemne

przy-ziemne

11 lipca 2015

Notatka o zmianie

Jedna koza i taka zmiana!
Ten codzienny literek mleka (z hakiem), nagle otworzył nowe przestrzenie możliwości. Mleko, kwaśne mleko, twarożki, serwatki... Tak mało, a tak dużo. Cieszymy się my oraz nasze zwierzęta, głównie koty i psy.
Cieszy się też Białka, bo ma już towarzysza. Nieźle jej się trafiło, bo jako czterolatka dostała za partnera rocznego koziołka karpackiego... z papierami. Zobaczymy co to będzie za para.
Bernard

Białka i Bernard
Jestem fajny...
i o tym wiem
A Białka przycina porzeczki
Dlaczego nasz wybór padł na kozy karpackie? Bo mieszkamy w rejonie, który był kiedyś ich domem. Bo, mimo że nie przedstawiają wielkiej wartości handlowej (nie jest to rasa ani mięsna, ani szczególnie mleczna), pożytku z nich wiele i tego wymiernego i tego, którego zmierzyć się nie da. Owszem, są dopłaty - dla nas to jednak pieśń przyszłości i niepewności (zanim nasze stadko osiągnie jakie takie rozmiary i uzyska licencje). Poza tym jest to rasa rodzima, dosyć wytrzymała, mało wymagająca, radząca sobie w chowie pastwiskowym - jednym zdaniem - kozy karpackie pasują do naszych owiec wrzosówek.
Gdyby ktoś chciał poczytać więcej o tych kozach, to może TUTAJ. Od nich mamy koziołka.

Wspomniane owce też się cieszą, bo w końcu zrzuciły kożuchy. Postrzyżyny były dla nas dużym wyzwaniem. Okazało się, że strachu było więcej niż potrzeba. Siedząca owca jest dosyć spokojna, można było więc i ostrzyc i posprzątać przy raciczkach. Tak czy inaczej, nie do końca udało się przeprowadzić akcję jak na filmikach z YT, tzn. jednoosobowo. Może nabierzemy doświadczenia i pójdzie łatwiej w przyszłości - na razie wygląda to tak, że K. głównie trzyma, a ja strzygę. Ponieważ boję się przy samej skórze, to nasze okazy wyglądają trochę komicznie. Na pierwszy ogień poszły matki i Bazyl.
Ewidentnie dziewczyny po strzyży zyskały dla Bazyla na atrakcyjności, bo biega za nimi z wywieszonym językiem...
i ze "wszystkim" na wierzchu.
Dzisiaj próbujemy z dzieciarnią.

A dla Wszystkich - wielu miłych atrakcji na weekend!

12 komentarzy:

  1. Teraz dopiero widać, jakie te kozy są śliczne! Ta broda, loczki, spódniczka, no cudne!
    Co się dziwisz Bazylowi, owce gołe, to i lata ze świństwem na wierzchu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bazylowi w ogóle się nie dziwię - niech lata, przewietrzy sobie...:)
      Kozy są urocze. Koziołek może i śliczniejszy, ale charakter ma dziki zupełnie, Białka za to nad wyraz spokojna.

      Usuń
  2. Hm, coś jest w tych postrzyżynach:-) zawsze, kiedy ostrzygłam Maksa, pudla, Reks-wilczur biegał za nim z wywieszonym jęzorem i przewracał ślepiami, robiąc przy tym głupie miny, że pękaliśmy ze śmiechu, a Maks odgryzał się, jak mógł; a teraz mój Amik wyglada tak po postrzyżynach, jak Twoje owce, bo mordowałam go nożyczkami, sierść na palec, jak u fryzjera; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wraz z ubytkiem włosów, musi się mocno zapach zmieniać - chyba o to idzie...
      Zdarzało się, że i ja musiałam nożyczkami docinać, bo maszynka hmmm - nie będę się wyrażać.

      Usuń
  3. Bernard jest tez przystojny i wie o tym:-). Świetna ta parka, a kozie mleko pyszne. Macie już tak duże gospodarstwo, że pewnie przydałyby sie jeszcze dwie ręce do roboty. Bazylio, jesteś wielka - postrzyżyny to ciężka praca. Uściski dla wszystkich !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bernard, to jeszcze młodziak i kurdupelek, nie osiągnął pełni uroku dojrzałego kozła, wyglądającego jak mędrzec ze Wschodu.
      Zwierzęta nie są na razie bardzo absorbujące, w końcu to po kilka sztuk. My to tacy hobbyści-amatorzy, ale uczymy się na tych małych stadkach:) My też ściskamy!!!

      Usuń
  4. Wspaniały kozioł! Piękna z nich para ;) Z tego, co czytałam, kozy karpackie dają wcale nie tak mało mleka. U Was ta rasa to raczej oczywisty wybór. Ja na razie mam "kundelki", marzą mi się alpejki, ale cena za kozę z rodowodem jest zaporowa...
    Wiem, że trochę Cię postraszyłam tą strzyżą ;) owszem, owca na siedząco jest spokojna, ale strach przed skaleczeniem skutecznie nas zniechęcił do własnoręcznych postrzyżyn. Maluchów nie strzygliśmy i chyba niekoniecznie jest to potrzebne. W każdym razie szacun dla Was! Od tych filmików z YT można dostać kompelksów ;) A maszynkę mieliście czy nożyce do postrzygania?
    Najbardziej mnie ciekawi, co zrobisz z jagniętami tegorocznymi... stoję przed tym problemem i uczucia nie pozwalają mi podjąć racjonalnej decyzji... najchętniej nie rozstawałabym się z nimi... a już na pewno nie z Zygfrydem... Ech, życie...
    Ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alpejki są śliczne i mleczne. Jest niedaleko nas gospodarstwo z alpejkami, robią przeróżne sery. Karpacka koza nie jest bardzo mleczna, bo należy do tych drobniejszych i prawdopodobnie dlatego została wyparta przez rasy większe i bardziej dochodowe.
      Owce strzygliśmy maszynką, ale jej też trzeba się nauczyć bo albo się mocno grzeje, albo telepie, no i szybko tępi. Były momenty, że docinałam nożyczkami (zwykłymi). Oczywiście nie obyło się bez drobnych skaleczeń i to faktycznie napędza dużego stracha. Ale w naszych rejonach nie ma takiej usługi, a z Bieszczad czy Podhala nikt nie przyjedzie ostrzyc 10 szt.:)
      Reszta szczegółów idzie na maila.
      Buziaki!

      Usuń
  5. I really appreciate your professional approach. These are pieces of very useful information that will be of great use for me in future.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie się prezentuje ten "Mędrzec ze Wschodu" ;) Super, że macie nowe doświadczenie za sobą i coraz bardziej się wdrażacie w gospodarowanie na całego :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mędrcem to mam nadzieję, że zostanie - na razie Berni jest stuprocentowym narwanym nastolatkiem z grzywką... Prawdę mówiąc czasem przezywamy go "Facebook".

      Usuń
  7. Nasza pierwsza koza przewróciła nasz świat do góry nogami bardziej od dzieci :P

    OdpowiedzUsuń