przy-ziemne

przy-ziemne

14 stycznia 2017

Notatka o życiu towarzyskim

Po tak długiej przerwie nie wiadomo od czego zacząć i który temat ruszyć. Ruszę zatem towarzyski, bo czas akurat sprzyjający:)

Kiedy kilka lat temu zakupiliśmy nasze gospodarstwo na Podkarpaciu, narzekaniom ze strony Rodziny i Przyjaciół nie było końca. Że koniec świata, że wilki nas zjedzą, że Ukraina nas wchłonie, że się odcinamy, bo przecież nikt do nas nie przyjedzie. Wychodziło na to, że w biedzie i samotności zginiemy marnie zaciukani przez bandytów, w najlepszym wypadku zagryzieni przez dzikiego zwierza. Wyjątkiem byli Ci nieliczni, którzy mniej więcej znali te rejony.

Rzeczywistość jest taka, że dawno już nie prowadziłam tak bogatego i ciekawego życia towarzyskiego jak obecnie. Starzy przyjaciele i tak przyjeżdżają nie bacząc na odległość i warunki bytowe. Co roku w okolicach noworocznych, majówkowych czy wakacyjnych mamy sporo wizyt, czasem trzeba wprowadzać grafik odwiedzin. Moje Przyjaciółki wpadają w międzyczasie na pogaduchy, kiedy K. wyjeżdża i można spokojnie poddać się kobiecemu strumieniowi świadomości.
Dla mnie osobiście ważne są też blogowe znajomości. Jest w tym jakaś magia, że ktoś przypadkowo trafił na bloga, coś tam przeczytał, przyjechał z ciekawości czy innych pobudek, ale te kontakty zostały i... trwają. I są dla mnie bardzo wartościowe!
Mamy też coraz więcej nowych znajomych zarówno tych z naszej wsi (ukorzeniamy się, dajemy się poznawać, więc i normalne odwiedziny sąsiedzkie są już praktykowane), jak i całe grono osiadłych w okolicach przybyszów. Bywają takie dni, kiedy naprawdę mam wrażenie, że drzwi się nie zamykają.

Okazuje się, że Podkarpacie przyciąga niezwykle interesujących ludzi. Nie brakuje tu "przesiedleńców" z miast z ostatniej fali migracji, ale też takich z końca lat 90. Szczególnie Ci drudzy mają za sobą ciekawe historie - wrastanie w wieś, która 20 lat temu wyglądała i myślała nieco inaczej niż teraz. Są też ludzie, którzy po latach edukacji  lub edukacji i pracy w wielkich miastach (kraju i świata) wrócili do domu. Albo osiedlili się jakby na nowo. Są artyści, rzemieślnicy, terapeuci, zielarze, naukowcy, społecznicy, ideolodzy. Teoretycy i praktycy... Są spotkania grupowe i indywidualne. Nawiązują się kontakty towarzyskie, handlowe i barterowe. Wielu z nas łączą podobne doświadczenia eko-budowania, -uprawiania, -jedzenia, -przetwarzania itp. Jest z kim pogadać o filozofii  i o kompoście, o odrobaczaniu kóz i alternatywnych metodach edukacji. Mała M. uwielbia te spotkania, bo jest też trochę dzieciaków w różnym wieku, więc atrakcje jakby same się napędzają:) Znika wtedy na kilka godzin i opowiada potem swoją historię, a ja mam wrażenie, że byliśmy na dwóch różnych spotkaniach, które tylko czasami się przenikały.

Jeśli mieliśmy kiedykolwiek wątpliwości, co do życia towarzyskiego tutaj (jakościowego i ilościowego), to zostały one już wielokrotnie rozwiane.

Jest też cała masa niezwykłych ludzi żyjących tutaj z dziada pradziadza, ale do nich paradoksalnie (a może nie) trudniej dotrzeć. Trzeba głębiej grzebnąć i szukać innych ścieżek. Dobrze, że jesteśmy na miejscu i mamy czas na te odkrycia...

Życzę wspaniałych odkryć (ludzi, miejsc, uczuć, umiejętności) w Nowym Roku!