Sianokosy zakończone! Mam zawalone siankiem całe piętro stodoły. Dzięki uczynności sąsiadów i mojej wdzięczności w postaci piwa (no, za traktor zwożący musiałam zapłacić) oraz wizyt przyjaciół (dzięki Aniu, Domin, Jasiu!) udało się wstrzelić pomiędzy deszcze i zebrać siano jeszcze nieprzejrzałe.
No a jak już tego siana tyle, to powiększyłam naszą rodzinę.
Od dawna "poluję" na kozy karpackie. Sprzedaż tegorocznych z zakładu z Odrzechowej przeszła mi koło nosa, mimo że sprawdzałam codziennie. Rozeszły się w dwie godziny od ukazania ogłoszenia. Przeglądam więc oferty i szukam. No i w tamtym tygodniu znalazłam całkiem niedaleko tę oto Białkę.
Nie mam papierów, że jest rasowa i na pewno nie jest. Raczej "w typie" karpackiej, ale i tak się z niej cieszę.
Szczęśliwie jest przyzwyczajona do dzieci i bardzo łagodna, co ma z kolei duże znaczenie przy dojeniu. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, więc Białka z konieczności jest moją "kozą doświadczalną". Dużo emocji z tym związanych. Póki nie dopadnie mnie dojeniowa rutyna, napawam się tym momentem intymnym, trochę magicznym i zadziwiam spokojem i naturalnością, z jakimi ona to przyjmuje.
Teraz szukam dla niej karpackiego towarzystwa zarówno kózek, jak i capka. Gdyby ktokolwiek wiedział...
Ponieważ w życiu słodkie zawsze miesza się z gorzkim, to dla równowagi również w tamtym tygodniu lis porwał mi cztery kury. Strasznie mi przykro. Padły trzy z tegorocznych dokupionych na wiosnę, które właśnie zaczęły nieść jaja oraz moja jedyna zielononóżka.
Jutro wraca K., będziemy musieli chyba wygrodzić wybieg dla kur i... zaczynamy strzyżenie owiec. To też będzie duże doświadczenie!
Słońca lub deszczu, ciepła lub chłodu! Ale pamiętajcie - nie można mieć wszystkiego:)
Tak, nie można mieć wszystkiego. Ostatnio zaliczam same straty. Ale tak to już jest w naturze.
OdpowiedzUsuńGratuluję powiększenia rodziny. Piękna ta Białka. U mnie strzyża znów przesunięta, bo "fryzjer" postanowił jeszcze chwilę pozostać w Bawarii, ale mam nadzieję, że wreszcie uda się w niedzielę najbliższą. Jestem w ogromnym stresie, bo przy okazji i racice będę korygować, i będzie szczepienie jagniąt i jeszcze parę innych rzeczy. Ja of course sama na włościach, a zwierząt dużo. Sianokosy prawie na ukończeniu.
Powodzenia w strzyżeniu. Pozdrawiam serdecznie
Wiem, co to znaczy "sama na włościach", mimo że w porównaniu z Twoim stadem i resztą dobytku, to ja mam rekreację:)
UsuńKochana, bezbolesnego przejścia przez te najbliższe zabiegi owcze Ci życzę!
Ściskamy!
Gratuluję kózki! To świetnie, że trafiła Ci się taka spokojna i w dodatku już daje mleko. Ja muszę jeszcze poczekać do przyszłej wiosny co najmniej, no i moje kozy to wciąż "mleczna niewiadoma". Dokupiłam jeszcze dwie, więc w sumie mam już pięć.
OdpowiedzUsuńGratuluję także sianokosów, to zawsze są emocje - wstrzelić się we właściwą pogodę... My jesteśmy tak jakby w trakcie, bo nie kosimy na swoim, a tylko zbieramy sami (to znaczy wynajmujemy gościa który balotuje) no i wciąż kolejni chętni do oddania siana się pojawiają.
Tak, powodzenia w strzyżeniu, trzymam kciuki!
Ha! Pięć kóz, to już fajne stadko.
UsuńZ nowym członkiem rodziny wzrosła mi zachłanność na siano i dzisiaj dogadałam się na jeszcze 50 szt. kostek. Może gdzieś upchnę.
U Was pewnie koniki sporo potrzebują. Powodzenia!
Tej zimy zeżarły 60 balotów... na kostki to nawet tego nie przeliczam ;) Inna sprawa, że siano przewidywałam tylko do końca marca, tymczasem w kwietniu i maju wciąż jeszcze je jadły. Mimo że już były na zielonym. Na razie mamy 30 balotów...
UsuńŁo matko! A teraz jest ich jeszcze więcej. To faktycznie u Was sianokosy, to poważne przedsięwzięcie:)
UsuńTa pani hoduje "karpatki": http://zawadka-jaworzyny-jolinkowo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam sie przy okazji:) Czytam Cie od poczatku:)
Dziękuję, Issa, za namiar i za odwiedziny.
UsuńDo Jolinkowa pisałam już jakiś czas temu, na razie czekam na odzew:)
Pozdrowienia!
Kózka wygląda bardzo sympatycznie:)
OdpowiedzUsuńJest niesamowita - łasi się jak pies:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam białe kozy (choc są bardzo "niepraktyczne") - chyba dlatego, że sama mam głównie czarne. Ja też lubie ten moment dojenia - cisza w której słychać tylko szamanie ziarenek i ciurkanie mleka do wiaderka.
OdpowiedzUsuńA czy ona ma jakieś towarzystwo? Bo samonta koza cierpi..
I pozdrawiam z Podkarpacia
Czarne kozy? Całkiem czarne? Ciekawe:)
UsuńJadę za chwilę po kozła:) Mam nadzieję, że się uda, bo logistyka skomplikowana...
A z której części Podkarpacia jesteś?
Pozdrowienia również ślę.
Nasz powyższy sąsiad też ma kozy, i przez kilka dni obserwowałam, jak zwoził na podstryszek stajenny mnóstwo kostek siana; był zadowolony, bo w zeszłym roku musiał dokupić; tylko z narodzinami młodych koźlątek w tym roku troszkę się nie powiodło, urodziły się same koziołki, 5 sztuk; pewnie, że słońca i ciepła, lato w końcu mamy, to kiedy ma być ciepło? pozdrowienia ślę z przygranicza.
OdpowiedzUsuńTo zawsze loteria z tymi narodzinami:) Też wolałabym dziewczynki.
UsuńPozdrowienia lecą na przygranicze:)
Nie mam kozich doświadczeń, więc nic nie powiem w temacie. Ale Białka ma sympatyczną paszczę.
OdpowiedzUsuńTeż nie mam doświadczeń, z wyjątkiem kilku ostatnich dni:)
UsuńA ona jest cała sympatyczna!
Łagodna kózka to sama radość. Chciałabym zobaczyć Cię przy dojeniu :-))), no, a strzyżenie....Sąsiad, taki doświadczony, a przy tej okazji sporo roztworu do dezynfekcji używa... Kochana, powodzenia we wszystkich działaniach ! Całuski dla pań, a głaskanko dla zwierzaczków.
OdpowiedzUsuńZobaczyć przy dojeniu? Zobaczymy, co się uda zrobić:)
UsuńPowodzenie przy strzyżeniu na pewno się przyda, jak i informacja o dezynfekcji. Będę przygotowana.
Rozumiem, że K. mam zakwalifikować do "zwierzaczków":)
Bardzo mocno Panią pozdrawiamy!
It was very useful for me. Keep sharing such ideas in the future as well. This was actually what I was looking for, and I am glad to came here! Thanks for sharing the such information with us.
OdpowiedzUsuńPiękna :)))
OdpowiedzUsuń