Jest w życiu taka prawidłowość, że w odpowiednim czasie
spotyka się odpowiednich ludzi, dzięki którym następuje zmiana. Nawet bez
szczególnych intencji z ich strony, jakby mimochodem. Wystarczy, że coś
powiedzą, podsuną, podeślą. I nagle – BUM! Obraz zaczyna się wyostrzać, rzeczy
wchodzą na właściwe ścieżki, a człowiek razem z ekscytacją zaczyna odczuwać
spokój.
Tak właśnie się stało, kiedy Ania podesłała mi linka do
społeczności Cohabitat. Dziękuję Aniu. Stronka wyglądała wtedy nieco inaczej.
Między innymi były tam materiały z pierwszego bodajże festiwalu z 2011 roku, a
wśród nich wystąpienia o budownictwie słomiano-glinianym i permakulturze. No i
tak się to zaczęło. Zaczęliśmy trafiać na kolejne informacje, strony, artykuły,
książki, filmy. Wiosną eksperymentować na własnej tymczasowej grządce. Dobrze,
że są ludzie, którym chce się dzielić swoją wiedzą, którzy znajdują czas na
przetłumaczenie książki, artykułu, wstawienie filmu na youtube, odpowiadanie na
forach itd. I robią to bezinteresownie. Bo widzą sens.
Wtedy już mieszkaliśmy na wsi, ale nie na swoim. Myśleliśmy jednak
o szukaniu docelowego domu dla siebie, teraz z nową wiedzą wyklarowało się, że
powinno to być raczej opuszczone gospodarstwo. Z ziemią, przestrzenią, sadem…
No, kryteriów było dużo, może nie wszystkimi będę się chwalić. Miało być o
wdzięczności.
Na blogi „osiedleńców” trafiłam dzięki Mamie mojej
przyjaciółki. Byłam już nieco sfrustrowana niepowodzeniami z kolejnymi
„naszymi” miejscami, które dziwnym trafem okazywały się jednak nie „nasze”,
kiedy to Pani Ania odesłała mnie do Kresowej zagrody (dziękuję Pani Aniu),
mówiąc, że autorka pisała tam właśnie o jakimś domu na sprzedaż. Podlasie, nie leżało w rejonie naszych poszukiwań, ale na bloga zajrzałam z ciekawości. I
zostałam. Przez tydzień przeczytałam go od pierwszego wpisu. Potem już na
bieżąco. Dużą wartością są dla mnie rozważania społeczno-filozoficzne, jak i te
o „mięsie życia”, czyli wyliczenia finansowe, ile jajek dają kury, ile drewna i
za ile trzeba kupić na zimę i że paliki dębowe na ogrodzenie trzeba wcześniej
osmalić w ognisku, bo to zabezpiecza przed butwieniem. Dla mnie bomba! Z
Kresowej zagrody zaczęłam trafiać na inne blogi, a po jakimś czasie pojawił się
tam Własny kawałek raju. Dosłownie kilka dni wcześniej zupełnie inną ścieżką
doszłam do dwóch właściwych odcinków Mai w ogrodzie i dzięki temu wiedziałam
już, kto jest autorką. Spokój ducha, życzliwość dla Świata i ogrom wiedzy
Gorzkiej Jagody…, chciałoby się wierzyć, że te cechy osiąga się żyjąc na wsi:)
Łatwo się domyślić, że te dwa blogi poprowadziły mnie do
następnych i następnych, nie sposób wszystkich wymienić, ale z wielu zabrałam
sobie coś pozytywnego i pożytecznego w odpowiednim momencie, za co niniejszym w tym miejscu:
DZIĘKUJĘ.
Dziękuję, że tak ciepło o mnie wspominasz... Masz rację - własne gospodarstwo dało mi bardzo wiele. Kiedy tu przyjechałam, byłam dosłownie strzępkiem człowieka po tragicznych przejściach. Ogród rozkwitał, a ja dojrzewałam razem z nim. Teraz mogę dzielić się tym, czego się nauczyłam, co przetestowałam. Takie tam pogaduchy przy płocie, bez naukowych aspiracji. Mam nadzieję, że Wam też plany się spełnią, a przede wszystkim, że będziecie mieli z tego dużo radochy i przyjemności, bo przecież o to chodzi. O zasłużoną satysfakcję też. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńPewnie, że o to chodzi. I o to, żeby móc jeść swoje jedzenie, patrząc na krzaki, które się posadziło własną ręką. TO MUSI być prawdziwa satysfakcja!
UsuńA pogaduchy przy płocie - nieocenione.
Ja też dziękuję za podziękowanie, droga Izo ! I bardzo, bardzo się cieszę, że znaleźliście swoje miejsce na ziemi. Czeka Was mnóstwo pracy ale to praca radosna, sensowna, której efekty od razu widać - przecież w ten sposób człowiek staje się królem życia ! Buziaki !
OdpowiedzUsuńZ ilości pracy zdaję sobie sprawę, chociaż dopuszczam element zaskoczenia:)
UsuńWspaniale,że coraz więcej osób decyduje się na taką zmianę. Widać, że coś się zmienia na lepsze :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyboru!
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Ciekawie się zapowiada, fajnie że coraz więcej ludzi decyduje się na takie życie, a także dzielą się nim z innymi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja korzystam z Twojej wiedzy o kurach. Przyznam po cichu, że czekam w przyszłości na jakiś edukacyjny wpis na temat kurników:)
UsuńMówisz - masz :) Zmotywowałaś mnie i dzięki temu wpis pojawił się wcześniej jak później ;)
UsuńJesteś Bardzo Fajną Dziewczyną! Czytałam już i dziękuję:)
Usuń