Koty zjechały! Jeśli wierzyć powiedzeniu kociarzy - tam dom Twój, gdzie koty Twoje, to jesteśmy zadomowieni.
Złamas - 13-letni kocur, kilka przeprowadzek już przeżył, w tym jedną najważniejszą z miasta na wieś. Jego życie zmieniło się mocno, poczuł smak ciepłej krwi. Znosił do domu myszy, nornice i krety. Na szczęście, dzięki lekkiej niewydolności z dzieciństwa - złamany i krzywo zrośnięty ogon - z ptakami nie daje sobie rady. Prezenciki przestały się pojawiać, kiedy ponad rok temu, pojawiła się Saba, nasza suka kochana. Złamas był początkowo obrażony jej obecnością się i przestał przynosić niedobitki.
Złamas. Przeczyścił gdzieś pajęczyny.
Pićka to dojrzewająca młodzież. Nie ma jeszcze roku. Przybyła do nas jesienią w pudełku po butach w formie wychudzonego, zarobaczonego malucha, znalezionego na drodze, w wieku ustalonym przez Weta na 3 tygodnie. Mimo, że jest kotką wychowaną głównie w domu, a połowę swego życia przemieszkała w bloku, ma w sobie oznaki kota dzikiego. Jeśli już wyjdzie na zewnątrz, nigdy nie daje się podejrzeć gdzie jest i jak poluje. Znika na całe dnie (być może ma w tym udział wąsaty amant, który zaczął się u nas pojawiać), by wrócić na wieczorne karmienie i na moje utrapienie - skorzystać z kuwety. Jeśli ktoś zna sposób, jak "przyuczyć" wychodzącego kota do toalety zewnętrznej - będę wdzięczna za podpowiedź.
Pićka w pieleszach.
Razem z kotami przyjechały sadzonki, kilka mebelków podstawowych, stolik, łóżko, trochę przyborów kuchennych i innych betów. Coś tam jeszcze przewiozę, ale ostateczna i bezwzględna przeprowadzka, dopiero po powrocie K.
Mieszkamy już w domu! Po pierwszej nocy, Mała eM obudziła się z okrzykiem: ale się super spało! Wzięłam to za dobrą wróżbę.
Podłoga w pokoju zrobiona. Dechy rozbiórkowe. Niektóre noszą ślady malowania, niektóre zupełnie przetarte - nawet fajna mozaika z tego wyszła. Zaleta podstawowa - było tanio! Sąsiedzi deski wyszukali, pomogli właścicielowi w rozbiorce, ja je tylko spakowałam i przewiozłam. Sąsiedzi położyli.
Kuchnia też już powoli przypomina miejsce mieszkalne. Jest dosyć surowo, ale z czasem się "ociepli". Byłoby szybciej, ale staram się jednocześnie zająć ogrodem.
Posadziłam już ze 30 drzewek. Na razie padła jedna tuja zjedzona przez sarenki (na zdrowie). Oprócz kilku iglaków, mam głównie krzaki owocowe (może dereń ozdobny niekoniecznie, ale ...) i miododajne (z myślą o przyszłej pasiece K.). Wczoraj byliśmy z Sąsiadem w lesie uprawiać zbieractwo. Uzbieraliśmy dwa drzewka jarzębiny i kilka aronii w zarośniętym lasem gospodarstwie. Od Sąsiadów dostałam jeszcze czeremchę, bez (lilak) i hibiskusa.
Poza tym wyznaczyłam główne ciągi komunikacyjne na polu, zrobiłam jeden "grobowiec" z truskawkami i cebulką oraz kilka grządek ziemniaki-bób, posadziłam też fasolę i groch... och!
Cały czas mam wrażenie, że powoli się to wszystko dzieje, ale prawda jest taka, że na "nowym" wieloma rzeczami trzeba się zająć jednocześnie, bo i droga jest ważna (do zrobienia), i studnia (do naprawy i oczyszczenia), i dom (podstawowe wygody), i trawa (do skoszenia), i drzewo (do palenia:), no i ziemia. Drobiazgi typu zakupy, gotowanie, pranie - niewarte wspomnienia. NIE narzekam, cały czas jestem ogarnięta rodzajem euforii albo pozytywnej szajby - wszystko sprawia mi przyjemność. Uzmysłowiłam sobie jedynie, że byłam w kosmosie, myśląc: "najpierw zajmę się ogrodem":).
Poza tym zakwitły jabłonie i grusze.
Miłego dnia!
Zaczęło się nowe życie "na całego " ! K. wróci już na gotowe :-). Izo, jesteś wieloczynnościową maszyną do wszelkich robót; mam nadzieję, że M. Ci pomaga ? Dusia też wraca z ogrodu, by skorzystać z kuwety :-), więc raczej niczego Ci nie doradzę w tym względzie. Natomiast serdecznie doradzam sterylizację kociusi. Uściski !
OdpowiedzUsuńO, zostawiam dla K. dużo przyjemnej roboty, bez obawy:) M. poszła już do tutejszego przedszkola, poza tym oczywiście rwie się do siania i sadzenia oraz... mycia podłóg (!). Z Pićką jadę do weterynarza w przyszłym tygodniu, chociaż nie wiem czy już nie jest za późno. Najwyżej będziemy mieć przychówek tym razem, a sterylizacja nastąpi po.
OdpowiedzUsuńDużo słońca!
Wspaniałe wieści u Ciebie! Oby tak dalej z entuzjazmem i dobrą energią pomocnych osób :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, oby tak dalej - też sobie tego życzę:) Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń