przy-ziemne

przy-ziemne

10 marca 2015

Notatka o gumnie

Słowo "gumno" ma kilka znaczeń. Najbardziej popularne, to miejsce w stodole, gdzie się zwykle młóciło zboże, u nas nazywa się to boiskiem oraz ten fragment gospodarstwa, który zajmują dom i zabudowania gospodarcze. Lubię to słowo. Chyba od czasów słuchania "Z pamiętnika młodej lekarki", gdzie pacjenci często przybywali z gumna lub udawali się na gumno. Teraz raczej się nie używa "gumna", może z racji podobnego brzmienia z innym mało eleganckim słowem. Czasem na blogach spotykam gumno jako żartobliwy odpowiednik gospodarstwa właśnie. 
Z gumnem mam jeszcze jedno skojarzenie. Gumowce - każdy wie co to jest. Mówi się też kalosze lub gumiaki. Głównie chodzi o to, że z gumy. Ale z okolic mojego dzieciństwa zapamiętałam - GUMNIAKI. Wiem, że niepoprawne, ale jakie celne określenie na obuwie przydatne do chodzenia po gumnie!

A na gumnie marcowo. Początek miesiąca robił z nami co chciał. Jednego dnia sprezentował mi taki świt:

a następnego taki:

Śnieg szybko stopniał, pozostawiając mokre, gliniaste gumno. Gumniaki są niezbędne! Moje jeszcze w wersji zimowej, ocieplanej, zdobne w śnieżynki.

Kiedy pogoda jeszcze nie pozwalała na działalność zewnętrzną, zajmowałam się produkcją domową.

A potem... Potem zbudowałam sobie inspekt! Miałam kilka szyb zespolonych - gratis od szklarza, który chciał się ich pozbyć. No to zostały wykorzystane. Zbite z desek obramowanie, wykopany dół. Kury uradowane świeżą dostawą białka.
Po prostu jadły mi z łopaty! To mrówki tak dokładnie były wyjadane.
Nawóz koński zbierany po sąsiadach.
Do tego słoma, przemieszane, podlane, udeptane. Przysypane ziemią. Okna na górę i grzeje się. Stasinek-wartownik pilnuje, żeby dobrze się grzało. Po minie widać, że zadanie poważne i odpowiedzialne.
 
Inspekt ma wiele wad. Przede wszystkim jest nieporęczny. Okna są ciężkie i po prostu ułożone na skrzyni. Za każdym razem, kiedy chce się coś zrobić, trzeba je pojedynczo ściągać. Jest to menconce. Ale ma jedną potencjalną zaletę - powinien działać! Wysiałam już pierwsze rzodkiewki i kalarepki.

A wczoraj z ranka... Znowu niespodzianka! Przy porannym karmieniu owiec znalazłam drugiego czarnego cudaka. Tak, mamy kolejną dziewczynkę!
To Lady, co do której do końca nie byłam pewna, czy jest kotna, powiła nocą Ludkę. Rano kiedy przyszłam Ludka była już wylizana, suchutka i próbująca pierwszych bryków. Pogoda taka, że owce razem z przychówkiem cały dzień są już na pastwisku.
Luda
Ludka z mamą, Lady.
j.w.
Po prawej miesięczna już Celinka i jednodniowa Ludka.
U Celinki widać już różki.
Czekamy jeszcze na dwa wykoty. Dziewczyny grubaśne, wymionka napompowane - wydaje się, że lada dzień. Ale od miesiąca tak mi się wydaje...

Wiosny życzę! Na niebie, na ziemi i w głowach!

28 komentarzy:

  1. I u mnie już wiosennie, muszę kilka fotek cyknąć i w końcu jakiego wpisa na bloga dać ;) Hehe, kuraki zawsze pod ręką jak coś się kopie :P A z inspektem było by lżej jakby ramki zbić i folię tunelową przyczepić. Taki sam efekt :) U nas w okolicznych sklepach ogrodniczych już jest, rożnej szerokości i trwałości na metry sprzedawana. Chyba, że planuje się coś jeszcze to trochę taniej przez internet można kupić większą ilość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, Kuro Neko strasznie dawno nic nie pisałaś:) Myślałam o folii ale... po pierwsze chciałam wykorzystać okna, co się mają marnować, a po drugie, ja słaba jestem w te majsterkowe historie, a z folią musiałabym wyczarować jakiś system zabezpieczeń, bo wiatry takie, że z pewnością by ją zwiało. Może jak K. wróci, to wymyśli jakieś cudo:)
      Też pozdrawiam w oczekiwaniu na nowości u Ciebie:)

      Usuń
    2. Też w pierwszej kolejności wykorzystuję to co już jest i jako tako się nadaje :) I takim sposobem wiele przedmiotów zyskuje kolejne życie, zanim całkiem się zużyje.

      Usuń
    3. Otóż to! Zobaczymy jak się sprawdzi - nie mam doświadczenia z inspektami. Poza tym, chyba postawimy w tym roku foliaka na te wszystkie cudne pomidory - żal by mi było, gdyby się znowu zmarnowały.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na moim gumnie już gwałtownie wiosennie, za to u Ciebie więcej się dzieje. Kura jedząca z łopaty rozśmieszyła mnie - nie wiedzieć dlaczego?
    No i dwa świty wokół zamku! Bezawaryjnie przetrwaliście zimę! I owieczki jak zawsze fascynujące samodzielnością od pierwszych chwil życia.
    Piękne gumniaczki. Ja mam takie z geesu o 3 numery za duże. Mniejszych nie robią, widocznie ludność tutaj żyje na szerokiej stopie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze problem z małymi numerami tego obuwia wyjściowego:) Moje zza wschodniej granicy - wersja damska, tylko ciutkę za duże:)

      Usuń
    2. Wolę za duże - można włożyć baardzo grube skarpety.

      Usuń
    3. Aaa, jasne! Ale moje ocieplane - dawały radę w największe mrozy:)

      Usuń
  4. Te owieczki małe zawsze rozczulają.
    Trochę zazdroszczę grzebania w ziemi i zbierania kup. Na Mazurach jeszcze wiosny ni widu ni słychu. Pewno w lesie jeszcze zalega śnieg. A mój kompostownik zamrożony. I jak na złość w każdy łykend zimniej niż w tygodniu. To, jak mam tam jechac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Ci nie zazdroszczę, bo faktycznie zastrzyk przyjemności duży. Ale i to się odmieni... Zobaczysz, przyjdzie W. i do Ciebie:) I niech zacznie od weekendów:)

      Usuń
  5. Ciebie się czyta i ogląda tak jabym się w jakims odrealnionym bycie było. Twój blog wycisza i uspokaja. Bardz chętnie będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, zaglądaj - po to jest:) Ale to ciekawe co piszesz, bo ja mam wrażenie dużej realności mojego bytu. Z tymi pięknymi widokami ale i błotem dookoła, z zapachem wiosny ale i smrodkami obornika, z radością wykonanej pracy ale i podrapanymi, brudnymi rękami. Takie dosyć realne życie:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  6. Dopiero co wysłałam mejl do Ciebie z pytaniem o jagniątka... no to już wiem ;) Gratulacje, są cudne i w dodatku dziewczynki!
    Inspekt bardzo "pierwotny", ale powinien działać, a to najważniejsze. U nas gumniaków całe rzędy stoją, pełna rozmiarówka, nawet dla gości. Bez tego nie ma szans na spacery po pastwisku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, moi goście czasami przywożą ze sobą gumowce, ale takie "miastowe" aż ich szkoda na te błota tutaj:)

      Usuń
    2. I podoba mi się określenie "pierwotny" he he. Inkwi, prawdziwa dyplomatka z Ciebie:)

      Usuń
  7. Najlepiej mi się chodzi w mężowskich filcakach, ciepłe, wsuwa się swobodnie stopę, to nic, że trochę spadają; popatrzyłam na Twój kopulasty domek ...zlokalizowaliśmy trochę podobny w Krzywczy, Hobbitówa się nazywa, pojedziemy odwiedzić to miejsce; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Popatrz jaki nośny temat z tym obuwiem:) Hobbitówkę znam z internetu, na żywca nie widziałam. To przyjedźcie też do nas w odwiedziny, poopowiadacie jak to wygląda:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  8. Aż miło popatrzyć jak u Ciebie praca wre mimo, że wiosna jeszcze kaprysna. Nawet zwierzaki zaanagażowane w pomoc, robią co mogą, bo jak się tworzy coś z pasją to cały wszechswiat sprzyja. Owieczki cudne, oby sobie zdrowo brykały :) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze masz dobre słowo w zanadrzu:) Jest jeszcze parka maluszków. Na razie wszystkie zdrowe i brykające, ojjjjj brykające:)
      Całuski!

      Usuń
  9. Ogladałam maluszki juz dawno, tylko nie miałam czasu napisać. Jak to emerytka - czasu mam ciągle mało :-))). Śliczne dziewczynki, czytałam, że są następne. Niech się zdrowo chowają ! Ja tez często używam słowa "gumno" ale na szczęście mam gumiaki - u mnie piach, piach i piach...Uściski dla wszystkich mieszkańców kopułki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami marzy mi się piach... Tymczasem piasek, podobnie jak i kamień, są w naszych okolicach towarem ekskluzywnym.
      Mam nadzieję, że brak czasu spowodowany przyjemnościami ogródkowymi (?).
      My też ściskamy!!!

      Usuń
  10. Ale macie wspaniałą glinę:) U mnie 10 cm ziemi a dalej piach, żółciutki i wesoły,podlaski piach.
    Inspekt dla mnie za mały, męczę swego Miłego o nową szklarnię, może wymęczę;) Bo zagroziłam, ze będzie spał wśród wybujałych pomidorów, którymi obstawię łóżko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno bardzo dobre podkarpackie kafle z tej gliny robiono.
      I ja się chcę rozwijać! Inspekt to na rozsady, bo mi parapetów brakuje (muszę pomyśleć o tym, jak będziemy kopułkę wykańczać). Czekam na powrót K. i może coś wykombinujemy, choćby foliaka...
      Pozdrowienia!

      Usuń
  11. Ciekawam jak tam domek gliniany po zimie?
    U mnie gumniaki to zwykle obuwie, nawet do sklepu w nich jezdze, wszedzie bloto, takze bez nich nie ma zycia tutaj na wsi.
    Owieczki i malenstwa cudne, jak ja marze o owcach, rowniez kury chcialabym bardzo miec, ale niestety tutaj przy lesie to niemozliwe, ja niekiedy myle lisy z moimi kotami. Wczoraj wlasnie mojej najblizszej sasiadce coc zagryzlo wszystkie kury, a bylo ich sporo!
    Pozdrawiam i zycze rychlej wiosny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też przy lesie. Lisy widzę średnio co drugi dzień, ale jakoś kurnika jeszcze nie wyczaiły. Może zobaczyły kiedyś Sabę i przestraszyły się, że to groźny pies:)
      O kopułce będzie w następnym wpisie.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  12. Moi dziadkowie mieszkają na wsi i gdy patrzę na te zdjęcia to przypominają mi się wakacje na wsi spędzane u dziadków:)

    OdpowiedzUsuń