Od jakiegoś czasu miałam podejrzenie, że już zaczęły. Dojrzały, wypiękniały i zaczęły mi pojedynczo znikać z oczu. Nie mogłam wyśledzić, gdzie się podziewają.
Przygotowane gniazdo, wyściełane słomą z podłożonym jajkiem (żeby nie miały wątpliwości) pozostawało w stanie nienaruszonym. Może jajko je odstraszało, bo z pieczątką? Przeszukałam wiele miejsc, które według mnie się nadawały na gniazda, ale kurza logika, albo instynkt miały inne zdanie.
Dzisiaj się zaczaiłam. Poszłam za nią do stodoły, wyszłam po drabinie na pięterko, wspięłam się po kostkach siana pod sam dach i... nic. Zniknęła. Już miałam schodzić, kiedy usłyszałam cichutkie koooo. Zaczęłam gmerać pomiędzy kostkami, przesuwać, no i jest moja śliczna. Siedzi w sianie po uszy, pod nią dziewięć jajeczek, w tym jedno cieplutkie. Zostawiłam ją jeszcze na tych jajkach, bo mi się wydawało nieładnie tak jej zabierać wprost spod brzucha. Wróciłam potem. Kiedy już wychodziłam ze stodoły zobaczyłam jeszcze jedną kurkę opuszczającą drugie gniazdo w niższych rejonach. Za drabinami i narzędziami jest składowisko sznurków od skarmianych kostek siana. Ciągle liczę na to, że kiedyś zwinę je sobie w ładny motek i będzie jak znalazł. Na razie nie mogę, skoro kura je zaanektowała:)
W sumie zebrałam dzisiaj dwanaście pierwszych jaj. Jakie to uczucie? Trochę się uśmiałam ze swojego wzruszenia.
Ale żeby nie przesłodzić, to zakończenie mocniejsze. Też dzisiaj dostałam. Nie bardzo śmieszny. Miejscami drastyczny. Dobry, żeby się puknąć w czoło zanim przyjadą Marsjanie.
Dobrze, że nie wyszly ze stodoły z gromadka kurcząt :) Przynejmniej nie traz, nei zimą.
OdpowiedzUsuńNapisz , proszę jak stoi Wasz okrągły dom? Czy daje rad zimą?
Uprzedzały mnie już dziewczyny, że i tak może się zdarzyć, ale to młode kurki, wiec chyba jeszcze za wcześnie na wysiadywanie.
UsuńKopuła stoi nadal. Ciepło w niej bardzo, mimo, że nie dokończona. Ci, którym dane było przenocować mówią, że dobra energia jest. Ja mogę być mało obiektywna:)
Bazylio. Jak mogłaś w jednym poście zamieścić cud jajka i taki straszny film?! On nie jest miejscami drastyczny... on jest cały drastyczny!
OdpowiedzUsuńDobrze, że mogę ukoić duszę historię o kurkach... ciepłą i tkliwą ;)
Miałam nadzieję, że ten film jakoś tak się skończy ;)
UsuńTeż nie wiem jak mogłam:) Ale życie też takie słodko-gorzkie przecież. A scenki z filmu dzieją się w czasie rzeczywistym i na naszych oczach poniekąd...
UsuńTrzymam kciuki za ostatnią zaginioną.
No nieee! Jajko z pieczątką! Nie zniosłabym tego, jakem kura!
OdpowiedzUsuńMoje też nie znoszą opieczętowanych. Obejrzałam dokładnie:)
UsuńPozdrowienia!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoje też na początku znosiły nie tam, gdzie powinny. Chodziły do owczych paśników i tam sobie niosły. Po jakimś czasie im przeszło i zaczęły nieść w kurniczku, ale za każdym razem w innym koszyku. Taka rotacja. Przy drzwiach z lewej, z prawej i na ścianie południowej. I tak w kółko. Fajnie, że już masz jajka od własnych kur. Moje miały jajko porcelanowe, styropianowe i z pieczątką. Styropianowe wyrzucały, porcelanowe zakopywały w sianie, a to z pieczątką zjadły. Od tamtego czasu nie mają w gniazdach nic.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam filmu. Jakoś tak nie miałam ochoty burzyć sobie obrazu. Może później.
Klawiatura mi szwankuje, stąd usuwanie powyżej, bo jakieś cuda wyskoczyły.
Jedna już przekonała się do gniazda w kurniku, ale druga ciągle naraża mnie na wspinaczkę po sianie:) Może i jej przejdzie.
UsuńNie oglądnęłam do końca bo się bałam, bo się spodziewam najgorszego. Ludzie się nie opamiętają bez wstrząsu. Osobistego i okrutnego.
OdpowiedzUsuńDobrze, że kurki się nie boją. I niosą. I wysiadują.
Ludzie w masie pewnie nie, ale pojedynczo wiem, że są nawrócenia:) Powolna zmiana nawyków, sposobu myślenia, budowanie empatii i zachwytu nad światem.
UsuńZakochałam się w Twoim Stasiu i Sabie, spojrzałam w oczy i koniec....
OdpowiedzUsuńPopłakałam sie, bo przypomniały mi się oczy kogoś kto niedawno odszedł, ale ciągle żyje dla mnie.
Wiem, że nie jest Ci łatwo...
OdpowiedzUsuńBardzo Cię pozdrawiam!