przy-ziemne

przy-ziemne

8 lipca 2017

Notatka o telewizorach

Mamy u siebie cztery duże telewizory i piąty malutki. Puszczają w nich zwykle filmy przyrodnicze. Oglądamy zmieniające się pory roku, zakwitające i przekwitające rośliny, odwiedzające nas ptaki i dzikie zwierzęta.
Telewizor zachodni pokazuje nasze podwórko, sad i zwierzęta hodowlane. Głównie kury i kaczki, ale jest też fragment pastwiska i ogrodu.
W południowym możemy oglądać lasy, pola, w dole kilka domów z naszej wsi. O poranku dolinę zasnutą mgłą. 
Wschodni telewizor w okresach burzowych często emituje tęcze. Pojedyncze lub podwójne. Tam też pokazują najładniejsze chmury, szczególnie dobrze im wychodzą te wieczorne oświetlone zachodzącym słońcem.
Telewizor północny to znowu część sadu. W nim można podglądać ule i kompostownik - tam zawsze dzieje się coś ciekawego.
W telewizorze najmniejszym oglądamy tylko niebo. Dzienne lub nocne, lub... podwozia naszych kotów, które upatrzyły sobie właśnie ten ekran. 
Bardzo fajne te programy. Może się wydawać, że są dłużyzny, że nic się nie dzieje, ale jeśli dobrze się przyjrzeć, uważnie popatrzeć, to zawsze jest ruch. Życia i obumierania. I trwania. I te kolory! Czasem stonowane, zasnute mgiełką, a niekiedy przemyte deszczem, tak nachalne, że bolą oczy. 
Ramówka nie przewiduje programów z agresją, choć zdarza się zobaczyć scenę polowania (cztery koty, to nie przelewki) lub jakąś podwórkową bójkę młodych kogutków. Kiedyś mieliśmy wyjątkowe szczęście trafić na scenę walki dwóch rogaczy o terytorium sąsiadującej łąki. Walka była bezkrwawa. Polegała głównie na pokazie siły i powolnym wypychaniu przeciwnika z terenu. Audycja trwała ze dwadzieścia minut i była jedną z lepszych, którą tu puszczali. Programy z sarenkami są tak częste, że właściwie to już serial.
Za to romanse emitują często. Tańce godowe nastroszonego koguta. Eleganckiego kaczora, który cały w ukłonach podrywa kaczki. Z daleka można też dojrzeć naszego kozła z podniesioną wargą. Daje znać, że nie przegapi rui w swoim haremie. Obściskiwanki osłów puszczają kilka razy na dzień.  Przelatuje mi wątpliwość czy te ujęcia nie są zbyt obsceniczne dla oczu młodego dziewczęcia, jakim jest Mała M., ale nie wydaje się być zgorszona. Przybiega niekiedy mówiąc, że któryś z "chłopaków" znowu przytulał którąś z "dziewczyn" i chyba nawet szeptał jej do uszka, że ją kocha.
Zdarza się, że po robocie siadam, biorę piwko i gapię się w ekran. Nie żałuję, że nie mam pilota. Innym razem udaje się tylko zerkać w przelocie. Efekty dźwiękowe uzyskuje się poprzez uchylenie szybki ekranu. Są niesamowite. Telewizory są włączone 24h/dobę. Bywają chwile, kiedy zastanawiam się czy nie przyciszyć, kiedy o czwartej nad ranem budzi mnie ptasi jazgot. Przypominam sobie jednak po chwili, że w mieście budził mnie młot pneumatyczny i zgrzyt szlifierki z nieustannie remontowanej sąsiedniej kamienicy. Uśmiecham się więc tylko i zasypiam po chwili. 
Telewizory nie są złe!*
Można też robić stopklatki:






 














* Z pozdrowieniami dla tych wszystkich, którzy mówią: to jak wy tu tak bez telewizora?